Mój pierwszy raz w Poznaniu, czyli Frida, pogromcy Enigmy i niedobre jedzenie w Starym Browarze



PRZED
Na tę wystawę czekaliśmy z chłopakiem ponad rok. Kiedy ogłosili jej otwarcie, zdawało się, że nie trzeba się zbytnio spieszyć, przecież od września do stycznia to masa czasu, zdążylibyśmy pojechać tam kilka razy. A jednak źle nam się zdawało. W grudniu zorientowaliśmy się, że święta, Sylwester, Trzech Króli, potem ferie i tak naprawdę to już końcówka. W szybkim tempie schodziły też bilety online (każda grupa zwiedzających wchodzi co 2godziny). Dodatkowo rok się kończył, a razem z nim kończyły się też miejsca w pociągach (czyżby warszawski sylwester cieszył się aż takim powodzeniem?). Parę awantur i wykupionych rezerwacji później, w przedostatni dzień roku, śmigaliśmy już od rana do Poznania. Ja, moja mama i chłopak. Wesoły autobus.
To co zdążyło mnie zaszokować zanim dojechaliśmy na miejsce, to ceny opłat na autostradzie. Na początku 9,90 za wjazd, ale później, przy fragmencie Wielkopolskim, było 19,90 za wjazd i tyle samo za wyjazd. W sumie 50zł za kawałek autostrady, 100 w obie strony. Kwota mocno zawyżona jak na europejskie standardy, z którymi się spotkałam. Co więcej, fragment za 40zł trwał może z 15minut.
Muszę napomknąć też, że nigdy wcześniej nie byłam w Poznaniu i właściwie to nic nie wiem o tym mieście, poza koziołkami, więc wybaczcie moją ekscytację czymś być może oczywistym dla niektórych.
Poznań powitał nas ogromnymi blokowiskami. Monstrualne osiedla, każde nazwane, a ich nazwy zaprezentowane ogromnymi literami na budynkach. Dalej w miasto i bliżej centrum widziałam wiele wyśmienitych okazów socjalistycznego modernizmu, które koniecznie zeksploruję następnym razem!



ZAMEK
"Frida Kahlo & Diego Rivera - Polski kontekst" mieści się w Centrum Kultury ZAMEK. Jest to jeden z najmłodszych zamków w Europie, ma dopiero 108 lat! Zbudowany na życzenie ostatniego ceszarza niemieckiego i króla Prus Wilhelma II. Historia zamku jest bardzo ciekawa, m.in po rozpoczęciu wojny przygotowano tu podgrzewany balkon aby Hitler mógł przyjmować z niego defilady. Mnie najbardziej spodobało się w jaki sposób został zagospodarowany współcześnie. Aktualnie jest to siedziba wielu instytucji, głównie związanych ze sztuką i jej promowaniem. Kino plenerowe na dziedzińcu oraz inne letnie eventy to kolejny argument żeby tu wrócić!



POLSKI KONTEKST
O co chodzi z "polskim kontekstem" na wystawie prac meksykańskich malarzy? Otóż 2sale spośród 5pomieszczeń poświęcone zostały dwóm kobietom polsko - żydowskiego pochodzenia; Fanny Rabel oraz Bernice Kolko. Rabel, wcześniej Rabinowicz, wyemigrowała z rodziną do Meksyku. Tam dołączyła do Los Fridos (uczniowie Kahlo) jako jedyna kobieta, a poźniej była także asystentką czołowych muralistów meksykańskich, Diego Rivery i Davida Alfaro Siqueirosa. Kolko natomiast urodziła się w Grajewie i wraz z rodziną wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Została fotografką, a w latach 50tych zaprzyjaźniła się z Fridą i Diego.





W  ŚRODKU
Wystawa rozmieszczona jest w kilku salach zamku. Dodatkowo na jednym z korytarzy powieszono mapy czasu łączące wszystkich bohaterów wydarzenia. Niestety, organizacja trochę zawiodła. Grupy zwiedzających wpuszczane są co 2godziny, jednak odniosłam wrażenie, że sprzedawano 2x więcej biletów niż powinno. W salach, szczególnie pierwszej, był okropny tłok, trzeba było się przeciskać, schylać, wciągać brzuch, rozglądać się czy aby przypadkiem się komuś nie zasłania.  Nie podobało mi się, że tak dużo ludzi jest wpuszczanych do wąskiej sali typu prostokąt, gdzie obrazy i eksponaty były rozmieszczone po obu stronach.











Na początku prezentowany był godzinny film - dokument ("Frida Mistrzyni" Luisy Riley), lecz ja klasycznie zerknęłam tylko i zrobiłam sobie zdjęcie opisu. Zawsze długo schodzi mi oglądanie wystaw, dlatego dłuższe materiały filmowe zapisuję sobie do obejrzenia we własnym zakresie. Później widzimy fragmenty video nagrane w trakcie pobytu Lwa Trockiego i jego żony w niebieskim domu. Są prace Diega oraz Fridy, a wśród nich takie klasyki jak: "Autoportret jako Tehuana/Diego w moich myślach", "Autoportret z małpami", "Miłosny uścisk wszechświata...", czy "Autoportret z warkoczem".
To robi imponujące wrażenie. Za granicą miałam okazję być w miejscach, gdzie znajdują się jej prace, lecz los jakoś tak chciał, że nie udało mi się ich zobaczyć. Stąd też mój głód i wyczekiwanie na poznańską odsłonę jej sztuki. Skonfrontowanie się twarzą w twarz z niektórymi obrazami do tej pory wspominam z ekscytacją! Poza tym studiując iberystykę, temat Fridy oraz tła historycznego Meksyku nie jest mi obcy. Zawsze miło zobaczyć na żywo coś, o czym się uczy w szkole.


Na ścianach sal wiszą także słynne portrety (wyżej) Fridy wykonane przez Nickolasa Muraya w Nowym Jorku oraz wyświetlane są slajdy z muralami Diega. Jednak to wciąż nie wszystko! W gablotkach można zobaczyć drobnostki należące do Fridy, są też jej najprzeróżniejsze szkice, kolaż, a także... Pamiętnik. Zeskanowane strony puszczane są jako slajdy na ścianie. Przy tym chyba stałam najdłużej, a i tak nie zobaczyłam całej zawartości. Jest niesamowity. Jeszcze nie zrobiłam researchu czy gdzieś można go jeszcze przejrzeć. Kartki leciały szybko, więc nawet moja znajomość języka hiszpańskiego na niewiele się zdała. Było tam wszystko. Teksty, przypadkowe słowa, plamy, olbrzymie penisy, całe mnóstwo "DIEGO", jakby wołane w rozpaczy...
Poza pamiętnikiem, z prac, których nie znałam, najbardziej spodobał mi się kolaż i rysunki Statuy Wolności. Sami zobaczcie dlaczego:







BACKGROUND I ZAGINIĘCIE "ZRANIONEGO STOŁU"
Fridę w Polsce można było zobaczyć tylko raz, podczas Wystawy Sztuki Meksykańskiej, która odbyła się w 1955 roku w warszawskiej Zachęcie. W tamtych latach było to jedno z najważniejszych i największych wydarzeń dla artystycznego światka w Polsce. Centrum wystawy byli muraliści - twórcy ruchu artystycznego, który miał z powrotem zjednoczyć post rewolucyjny Meksyk (1921) - Diego Rivera, José Clemetno Orozco i David Alfaro Siqueiros. Dodatkowo zaprezentowano różnorodne grafiki meksykańskie oraz prace artystów poprzedniej i następnej generacji. Co ciekawe, do Polski przyjechał tylko jeden obraz Fridy. Był to "Zraniony stół" (lub "Raniony stół"), w całym jej dorobku największa praca. Został namalowany w 1940 roku. Treść tego obrazu jest niesamowicie ciekawa, niestety właśnie zorientowałam się, że nie mam zdjęcia opisu z muzeum. Bardzo chętnie zinterpretowałabym ten obraz, lecz potrzebowałabym dużo więcej czasu dla tak obfitej treści, dlatego wrzucam wg. mnie wartościowe wytłumaczenie sceny, zajrzyjcie! Tu też można.





Co się dzieje dalej z obrazem? Z Polski wystawa wyrusza do Moskwy, jednak "Zraniony stół" nigdy tam nie dociera. Przepada bez wieści. Mija 63 lata od tego wydarzenia, a obrazu wciąż nie ma. Czy zaginął w trakcie transportu? Ktoś go ukradł, a może wisi w jakiejś chacie ku nieświadomości mieszkańców? Może nigdy nie opuścił granic Polski lub został sprzedany? W internecie można znaleźć informacje jakoby Frida miała przyznać, że podarowała ten kawałek sztuki Muzeum w Moskwie, lecz nie wiadomo właściwie kiedy - czy przed, czy po wystawie w Warszawie, a w ogóle to muzeum też zostało później zniszczone. Ciężki orzech do zgryzienia i jedna z najgłośniejszych zagadek jeśli chodzi o zaginione dzieła sztuki. Przy wyjściu z sali "niebieskiej", wisi mała skrzyneczka. Można tam anonimowo poinformować muzeum, jeśli wie się coś na temat "Zranionego stołu".





FANNY RABEL & BERNICE KOLKO
Po obejściu sali "żółtej", poświęconej sztuce burzliwej pary "słonia i gołębicy", przechodzi się dalej. Następne pomieszczenie poświęcone jest fotografce Bernice Kolko. Same zdjęcia czarno - białe. I chociaż nie jestem ich fanką, te bardzo mi się spodobały. Miło było zobaczyć Meksyk z przełomu lat 50-60... Oraz inne miejsca na świecie, bo Kolko odwiedziła ich mnóstwo! Po wystawie czytałam trochę o jej postaci, bardzo mnie zainteresowała, i okazało się, że jest dość rozpoznawalną fotografką. To ona wykonała całą masę prywatnych zdjęć Fridy, dając nam możliwość zobaczenia, jak żyła, odpoczywała i ubierała się artystka. Bernice jest także autorem pierwszego pośmiertnego zdjęcia Fridy.






Fanny Rabel, tak jak już wspomniałam wyżej, była uczennicą Fridy. Od siebie muszę dodać, że była za młodu piękną kobietą. W swoich pracach często ukazywała dzieci, chociaż nie zawsze były to wesołe sceny. Przed Meksykiem towarzyszyła swojej rodzinie, która była tzw. "teatrem na kółkach". Przygotowując posta, przejrzałam kilka źródeł na jej temat i okazuje się, że Rabel uznawana jest za pierwszą modernistyczną muralistkę kobietę. Nie chcę umniejszać znaczeniu jej postaci, jednak po zapoznaniu się z jej pracami w Poznaniu, nie przypuszczałabym, że jest to ktoś aż tak ważny. Bernice wywołała na mnie o wiele większe wrażenie.





STARY BROWAR
To chyba najładniejsze centrum handlowe jakie widziałam. Wysokie, dobrze zaprojektowane, pięknie ozdobione, wielopoziomowe i wieloczęściowe. Z rzeźbami w środku, arkadami i dziedzińcem na letnie atrakcje. Nie mieliśmy za dużo czasu, dlatego też zdecydowaliśmy się zjeść w Browarze. Wybór padł na Werandę, która znajduje się także w warszawskich Koszykach. Chociaż knajpa dba bardzo o wygląd zewnętrzny i cały PR w internecie, to jedzenie było po prostu niedobre. Zupa krem z pomidorów z konkretnie wyczuwalnym koncentratem, makaron z krewetkami miał 5 krewetek i smakował jak wczoraj ugotowany - dziś odgrzany. Ravioli ze szpinakiem było bez szpinaku, tylko z listkami na wierzchu talerza, a rozmiękczenie bruschetty pod pomidorami świadczyło o tym, że stała już jakiś czas zrobiona w lodówce i czekała na swoją kolej. Jak na ceny dość wysokie i 45 minut oczekiwania - naprawdę kiepsko.



CO DALEJ?
W trakcie tej wycieczki zainteresowały mnie dodatkowo 2tematy: pogromcy Enigmy i powstanie poznańskie. Przed wejściem do Zamku, stoi pomnik poświęcony polskim kryptologom, którym udało się odkodować szyfrogramy Enigmy. Obok pomnika mieści się malutkie muzeum - pudełeczko, gdzie bardzo przystępnie zaprezentowana jest cała historia tych wydarzeń. Wystawa jest graficzna i multimedialna. Udało nam się tylko zerknąć na chwilkę. Natomiast powstanie poznańskie odnosi się do tragicznych wydarzeń, które miały miejsce w czerwcu 1956 roku. Spontaniczny strajk i protest przeciwko władzy został drastycznie stłumiony przez 10 tysięcy żołnierzy. Niestety było to dla mnie coś nowego i aż mi przykro, że nie znam dobrze historii swojego kraju. Wielkie, masywne cyfry 1956 przed Zamkiem to wejście do nowo powstałego Muzeum Powstania Poznańskiego. Ale to już na następną wizytę, bo z chęcią tu wrócę i odkryję więcej!

Komentarze